wtorek, 29 grudnia 2020

Białko ze strączków lepsze niż z mięsa

 Ewa Jakubowska-Lorenz

Do niedawna powtarzano dzieciom, że mięso daje siłę. Dziś jednak wiemy, że dieta oparta na mięsie jest – delikatnie mówiąc – problematyczna. Wbrew stereotypom mięso, zwłaszcza z przemysłowych hodowli, wcale nie jest zdrowe. Równocześnie jego produkcja powoduje cierpienie zwierząt i poważnie przyczynia się do degradacji środowiska. Siłę i dobrą kondycję zdrowotną możemy natomiast uzyskać na diecie roślinnej pod warunkiem, że znajdą się w niej rośliny strączkowe, a także pestki, ziarna i orzechy.

Jemy mięso z przyzwyczajenia – smakowego i kulturowego. Dieta oparta na mięsie stała się też symbolem zamożności i aspiracji: w społeczeństwach, które się bogacą następuje wzrost jego spożycia. Jednak ta tendencja to ślepy zaułek, z którego warto się wycofać, ograniczając stopniowo ilość spożywanego mięsa. Choćby przystępując do „zielonych poniedziałków”.

O negatywnym wpływie mięsa na zdrowie zarówno nasze, jak i planety mówił nasz poprzedni artykuł. Teraz chcemy pokazać, że mięsne produkty da się z powodzeniem zastąpić roślinnymi. Takie przekonanie wyrażają już nie tylko osoby, które szczególną wagę przywiązują do dobrostanu zwierząt czy ochrony środowiska. Opinię taką przedstawił też Instytut Żywności i Żywienia: „Dietę wegetariańską można stosować na każdym etapie życia. Lekarze i dietetycy przekonują, że prawidłowo zbilansowana dieta bezmięsna nie niesie ze sobą żadnego ryzyka niedoborów pokarmowych”. Bardzo istotne jest jednak, aby była to dieta rzeczywiście zbilansowana czyli odpowiednio skomponowana.

Smalec z fasoli to dobry kierunek

Jednym z niezbędnych składników naszej diety jest białko - to jeden z podstawowych elementów budulcowych naszych organizmów. Przez wiele lat uczono nas, że powinniśmy je spożywać głównie w postaci mięsa i nabiału. Ale duże ilości białka są też w roślinach strączkowych, takich jak soja, fasola, soczewica, cieciorka, groch i bób. Należą one do roślin bobowatych.

To właśnie one zawierają najwięcej białka spośród wszystkich roślin uprawnych. Na przykład soja i fasola zawierają ok. 30 g białka na 100 gram produktu. W cieciorce i soczewicy (którą możemy kupić w 5 różnych odmianach kolorystycznych) białka stanowią ok 25% ich masy.

Dlatego blogi wegetariańskie i wegańskie obfitują w przepisy na pasztety z soczewicy, „smalce” z fasoli czy pasty do chleba z cieciorki. Niezliczone są propozycje dań obiadowych opartych na tych warzywach. Pojawiają się jadłodajnie, gdzie królują wegetariańskie „burgery” i wprowadziła je nawet część sieci fast-foodowych. Również w sklepach znajdziemy już naprawdę duży wybór gotowych produktów z soi. Kiełbaski, parówki, wędliny, kotlety, nuggetsy sojowe są i w marketach i małych, lokalnych sklepach. Co do konwencji tych produktów zdania są podzielone. Część wegetarian krytykuje tworzenie „mięsopodobnych” produktów z soi typu kotlety czy parówki, podkreślając, że to niepotrzebne utrwalanie naszego przywiązania i apetytu na prawdziwe mięso. Inni jednak sądzą, że te właśnie produkty mogą ułatwić mięsożercom stopniowe przechodzenie na dietę bardziej roślinną, a to przecież pożądany kierunek.

Sojowe parówki nie grożą Amazonii

Warto tu od razu odeprzeć pewien chybiony argument obrońców mięsa. Osoby, którym leży na sercu dobro środowiska podkreślają, że rosnąca konsumpcja mięsa prowadzi do degradacji lasów. Na przykład Amazonię wycina lub wypala się na wielką skalę, m.in. po to, by uprawiać tam soję przeznaczoną na paszę dla zwierząt hodowlanych. Zapaleni mięsożercy z przekąsem stwierdzają, że wobec tego również weganie zagrażają Amazonii bo jedzą dużo parówek sojowych. A jednak to absurdalny argument. Człowiek potrzebuje bowiem do życia bez porównania mniej soi niż krowa czy świnia.  By zaspokoić swoje zapotrzebowanie na białko poprzez zjadanie mięsa człowiek musi najpierw przez lata dostarczać znacznie więcej soi hodowanym zwierzętom.

Strączki lubią towarzystwo

Wróćmy jeszcze do tego, o czym trzeba pamiętać, zmniejszając ilość mięsa w diecie. Wiemy już, że możemy je zastępować roślinami strączkowymi bogatymi w białko. Białka składają się z aminokwasów, z których część nasz organizm potrafi wytworzyć sam (endogenne), a część musimy mu dostarczać w pożywieniu (egzogenne). Białko zawarte w roślinach strączkowych różni się składem od białek w mięsie. Strączki nie zawierają wszystkich aminokwasów egzogennych, których potrzebuje nasz organizm. Aby więc dostarczyć sobie pełen zestaw aminokwasów należy w posiłkach rośliny strączkowe łączyć z orzechami, zbożami i pestkami, które uzupełnią brakujące elementy.

Polecane są szczególnie pestki dyni i słonecznika, nasiona sezamu, lnu, siemienia lnianego, a także coraz bardziej popularne w Polsce nasiona chia. Wszystkie je można stosować do sałatek, posypywać nimi kanapki, a te mniejsze można dodawać także do koktajli. Dobrym uzupełnieniem roślin strączkowych są też orzechy ziemne, nerkowca, migdały, kasze  (gryczana, jaglana, jęczmienna), ryż i komosa ryżowa.  

Innym ważnym elementem naszej diety jest żelazo. Jego wchłanianie z produktów roślinnych jest trochę słabsze, ale poprawia je witamina C. Dlatego roślinom strączkowym w posiłkach powinny też towarzyszyć owoce i warzywa bogate w tę witaminę np. papryka, natka pietruszki, szpinak, brokuł, kalarepa, ziemniakami, owoce cytrusowe, kiwi, a także kiszonki np. kapusta kiszona oraz pieczywo na zakwasie.

W przypadku diety wegańskiej (tylko produkty roślinne) niezbędna jest suplementacja witaminą B12, która również wskazana jest dla wegetarian (jedzą również nabiał i jaja ale nie jedzą mięsa). Jest to jedyna witamina której nie ma w produktach roślinnych.

Mniej mięsa wyjdzie nam na zdrowie

Wiele badań pokazuje, że osoby na diecie wegetariańskiej lub wegańskiej są zwykle zdrowsze od mięsożerców. Znacznie mniej jest wśród nich osób otyłych, mają niższe ciśnienie, niższe stężenie cholesterolu we krwi, a także rzadziej grożą im choroby serca, miażdżyca czy cukrzyca. 

Choć prozdrowotne zalety roślin strączkowych zostały jasno udowodnione, to ich spożycie w krajach wysoko rozwiniętych pozostaje stosunkowo niskie. Przeprowadzone w Polsce badania wykazały, że choć 72% z nas ma świadomość iż strączki są dobrym źródłem białka, to jednak tylko 43% Polaków uważa te rośliny za dobry substytut mięsa. Tymczasem w wielu, zwłaszcza mniej zamożnych kulturach, rośliny strączkowe są stałym elementem codziennej diety.

Rosnąca mniejszość

Liczba wegetarian i wegan na świecie w ostatnich latach rośnie, ale wciąż zdecydowanie stanowią oni mniejszość. Szacuje się, że na świecie jest to od 5 do 10% populacji. Najwięcej jest ich w Indiach, gdzie wegetarianizm rozwinął się w 2 tysiącleciu przed nasza erą i miał charakter religijny. Być może nawet blisko 40% populacji Indii to wegetarianie.

Również w Polsce ich liczba rośnie. Ostatnie badania pokazały, że już około milion z nas (ok. 3%) twierdzi, że stosuje dietę wegetariańską lub wegańską. Coraz bardziej popularny staje się tak zwany flexitarianizm, czyli ograniczanie mięsa w posiłkach. Wyraźna jest przewaga kobiet i ludzi młodszych w tych trendach. Blisko 9% kobiet określa się jako wegetarianki, a wśród ludzi do 24 roku życia jest to prawie 10%.    

W innych badaniach aż 60% Polaków stwierdziło, że stara się zdrowo odżywiać na co dzień, a 47% zmieniło nawyki żywieniowe na zdrowsze w przeciągu ostatniego roku. Podkreślamy szczególnie zmniejszanie ilości soli i cukru. Do tego zestawu warto dołożyć zmniejszanie ilości mięsa. Wyjdzie nam wszystkim na zdrowie.

poniedziałek, 28 grudnia 2020

Mniej mięsa – więcej korzyści

 Ewa Jakubowska-Lorenz

Chcesz dbać o swoje zdrowie, a zarazem chronić klimat i środowisko oraz zapobiegać cierpieniu zwierząt? Jedną z najlepszych rzeczy jakie możesz zrobić to ograniczyć spożycie mięsa. Warto zacząć choćby od jednego dnia w tygodniu i dołączyć do akcji „Zielone poniedziałki”. Korzyści będzie bardzo wiele.

Skala produkcji mięsa na świecie jest zatrważająca. Każdego roku zabija się znacznie ponad 70 miliardów sztuk zwierząt hodowlanych czyli ponad 10 sztuk na głowę każdego mieszkańca planety. Jeśli zsumować całą masę (lub inaczej wagę) wszystkich ssaków żyjących obecnie na ziemi, to 60% jej stanowi bydło i trzoda chlewna, 36% - ludzie, a tylko 4% - dzikie zwierzęta! Wśród ptaków 70% to hodowlane, a jedynie 30% - dzikie.

W trosce o swoje zdrowie

W Polsce, podobnie jak średnio w Unii Europejskiej, spożywa się statystycznie ponad 70 kilogramów mięsa na osobę rocznie, czyli ponad półtora kilograma tygodniowo. To 2 razy więcej niż wynosi średnia światowa. Równocześnie jest to też ponad dwa razy więcej niż zaleca Światowa Organizacja Zdrowia. Biorąc pod uwagę, że już blisko milion Polek i Polaków deklaruje się jako wegetarianie lub weganie, a 40% twierdzi, że ogranicza spożycie mięsa, oznacza to, że pozostała część społeczeństwa je go znacznie więcej od średniej, a zatem zdecydowanie za dużo. Tymczasem spożywanie nadmiernych ilości mięsa, szczególnie hodowanego współczesnymi metodami przemysłowymi, przyczynia się do wielu chorób. Zwiększa ryzyko zachorowania na raka (np. jelita grubego), choroby serca, otyłość i cukrzycę. Zdaniem części lekarek i dietetyków czerwonego mięsa nie powinno się jeść częściej niż kilka razy w miesiącu. Niektórzy zachęcają wręcz, by całkowicie zrezygnować z gotowych, sprzedawanych masowo wędlin i kiełbas.

i o zdrowie nas wszystkich

Jednym z powodów szkodliwości mięsa są antybiotyki. Ponieważ w hodowlach ogromna liczba zwierząt gęsto ściśnięta jest w zamkniętych betonowych pomieszczeniach, sprzyja to ich podatności na choroby, które w takich warunkach błyskawicznie się rozprzestrzeniają. Dlatego zapobiegawczo wszystkim zwierzętom podaje się antybiotyki. Ich pozostałości trafiają do organizmów ludzi i do środowiska np. wody. Różne chorobotwórcze bakterie uodparniają się na działania antybiotyków, co prowadzi do powstawania superbakterii odpornych na większość znanych leków. Aż 60% globalnie produkowanych antybiotyków wykorzystuje się w hodowli zwierząt.

Dla dobra Planety

Mięso pochłania znacznie więcej ziemskich zasobów niż uprawa jakichkolwiek roślin. Jest też ewidentny związek pomiędzy jego produkcją, a pogłębianiem się kryzysu klimatycznego i środowiskowego. Aż dwie trzecie wszystkich gruntów rolnych na świecie wykorzystuje się do hodowli zwierząt lub uprawy paszy dla nich. Co więcej, teren ten cały czas się powiększa. Właśnie pozyskiwanie ziemi pod uprawę soi na pasze jest główną przyczyną wylesiania, w tym wypalania lasów tropikalnych, zwłaszcza Amazonii. Trzeba też pamiętać, że ziemie te odbiera się zamieszkującym je rdzennym ludom. Produkcja soi w Brazylii wzrosła 4-krotnie w ciągu ostatnich 20 lat.

Produkcja mięsa pochłania też ogromne ilości wody. Aby wyprodukować jedną kalorię z wołowiny potrzeba 20 razy więcej wody niż do produkcji jednej kalorii ze zbóż. A zatem 1 hamburger mniej, to zaoszczędzenie około 10 wanien wody.  Z kolei emisje gazów cieplarnianych związanych z intensywną hodowlą zwierząt są porównywalne do tych, jakie wytwarza światowy transport. Gdyby wszyscy w Polacy przez 1 dzień nie jedli mięsa, oszczędziliby to tyle emisji, ile w tym czasie wytwarza 6,5 miliona samochodów.

i dla dobra zwierząt

Dążenie do coraz większej opłacalności i wydajności produkcji spowodowało, że duże gospodarstwa przerodziły się w okrutne fabryki mięsa. Zwierzęta, które są przecież istotami czującymi, spędzają całe swoje życie stłoczone gęsto w zamkniętych pomieszczeniach bez dostępu słońca i praktycznie bez możliwości ruchu. Są intensywnie tuczone, by jak najszybciej osiągnąć pożądaną masę. Na przykład kurczaki, które w normalnych warunkach żyją około 6 lat, na fermach już po 5-6 tygodniach osiągają docelową wagę i są uśmiercane. Nienaturalnie szybki wzrost wiąże się z ogromnym cierpieniem. Nierzadko kurczakom łamią się nogi pod ich własnym ciężarem.

Skoncentrowanie wielkiej ilości zwierząt powoduje też poważne skażenie środowiska ich odchodami, które w takim stężeniu degradują glebę i wodę. Skażone jest też powietrze, a smród z ferm zatruwa życie okolicznym mieszkańcom.

Z wszystkich tych powodów powinniśmy stopniowo ograniczać ilość spożywanego mięsa. Warto jednak pamiętać, że istnieją inne, nie przemysłowe metody hodowli, w których zwierzęta hodowane są w sposób humanitarny z odpowiednią ilością miejsca, wypasem na pastwiskach i dbałością o ich dobrostan. Przy takim gospodarowaniu odchody zwierząt stają się potrzebnym glebie naturalnym nawozem. Dlatego warto szukać tak produkowanego mięsa od zaufanych lub certyfikowanych rolników. Organizacje ekologiczne domagają się, by to właśnie taki rodzaj hodowli, a nie wielkie fermy, wspierała Unia Europejska przez swoje dopłaty w ramach Wspólnej Polityki Rolnej.